Lekcja cierpliwości przy fotelu
Dzień dobry wszystkim,
Dzisiaj pokażę Wam coś stworzonego przeze mnie, ale do czego zainspirowała mnie jedna z Was a mianowicie milka z http://mymilkahome.blogspot.com/ :)
DZIĘKUJĘ:)
DZIĘKUJĘ:)
Pozazdrościłam jej fotela... i zapragnęłam mieć swój własny stylowy fotel. Olśniło mnie, że właśnie tego mi jeszcze w salonie brakuje. Poszukiwania zajęły mi sporo czasu, bo ceny jednak ostudziły mój entuzjazm. Postanowiłam poszukać czegoś starego na własną rękę... i znalazłam.
Mój mąż jak zobaczył to co przywiozłam do domu powiedział : "Nie powiesz mi chyba, że takie coś chcesz wstawić do naszego salonu?"
:):):)
Ah Ci mężczyźni nie widzą ukrytego piękna:)
PRZED :
Wzięłam się za robotę późnym wieczorem, zajęło mi to kilka dni:)
PO:
Tapicerkę szorowałam dobrym płynem, aby w miarę przywrócić jej świeżość i naturalny kolor oraz zlikwidować plamy.
Oprócz tego papier ścierny poleciał w ruch i farba...
Było to wyjątkowo mrówkowe zajęcie, bo wymagało staranności, żeby nie poniszczyć tapicerki.
Ja
ogólnie jestem mało cierpliwa, lubię mieć efekt natychmiastowy. Ale w
tym przypadku sama na siebie krzyczałam, aby zwolnić, odczekać i robić wszystko pomału, małym pędzlem:)
Myślę, że warto być cierpliwym:)
Oj warto, warto! tylko nam tego brakuje:)
OdpowiedzUsuńPiękny jest!!! Ale zastanawiam się jak Ty to wszystko ogarniasz przy małym dziecku? Dobę masz dłuższą czy jak???
P.S.
Reakcja mojego męża byłaby identyczna:)))
bardzo ładnie wygląda po przeróbce! ja bym jeszcze tkaninę zmieniła na bardziej naturalną...jakiś błękit, lub mięta...:) świeżo by było i po mojemu:) choć to wydanie jest rzeczywiście bardzo ciekawe:)
OdpowiedzUsuńuściski
No proszę jaki ładniutki fotelik ci wyszedł :) Ja ostatnimi czasy odnawiałam krzesła, a teraz myślę czy poradzę sobie z fotelem ;) Przy dziecku jak trzeba coś zrobić to i tak się zrobi nawet po nocach, coś o tym wiem :)
OdpowiedzUsuńBuziaki i miłego dnia
Monika z http://mydreamwhitehome.blogspot.com/
Zmiana fantastyczna :)
OdpowiedzUsuńpiękny Ludwik :)))
OdpowiedzUsuńpięknie wyszło i lekcja cierpliwości za Toba;) ja niedługo przymierzam się do przemalowania trzech wielkich witryn... najpierw papier ścierny, bejca, kolor i lakier... będzie masakra.. a też lubię, żeby było wszystko od razu i szybko;)
OdpowiedzUsuńTron dla księżniczki :)) brawa za cierpliwość i znalezisko! :)
OdpowiedzUsuńPiękny!!! Ślicznie odświeżyłaś tapicerkę:)), no rewelacyjnie mu w bieli!!! Ja jeszcze nie zabrałam się za swój pierwszy taki fotelik, a ostatnio stałam się szczęśliwą posiadaczką drugiego, ale w opłakanym stanie...
OdpowiedzUsuńbuziaki!
p.s. zachwyciłam się podłogą u Ciebie!
No piękny !!!! ale kiedy Ty to robisz Kochana mając malucha ?????? ja przy moich czorcikach nie mam szans :o
OdpowiedzUsuńWoW ! Jejku, ja również nie mam cierpliwości, i efekt chcę mieć zawsze już, zaraz! Tym bardziej podziwiam :) Podoba mi się tapicerka, i to, jak wygląda na tle tapety.
OdpowiedzUsuńŚwietna robota :)
efekt jest świetny i bardzo ładnie komponuję z reszta mebli w salonie :)
OdpowiedzUsuńOj warto. Fotelik wygląda teraz pięknie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
T.
Dziewczyny jak to wszystko robię? BIEGIEM:):):) Mój mały śpi po godzinie w domu, także na prawdę muszę się sprężać:) Bo jak nie śpi, to już nie robota, bo płacze... eh;) Czasami jedną ręką bujam wózek a drugą ścieram coś papierem ściernym:) Dobrze, że wszystko co robię, robię w garażu, w którym nie trzeba szczególnie potem sprzątać dokładnie:) Na szczęście kocham i czarka i blogowanie, więc staram się to łączyć:) Dziękuję ślicznie za docenienie;)
OdpowiedzUsuńJak miałam małe dzieci to robiłam wszystko w "międzyczasie". Tylko nie pytajcie mnie co to jest międzyczas Basia
UsuńWarto fotel świetnie wpisał się w Twoje wnętrze...zapraszam na mój balkon i do mojego grona obserwatorów . Gosia z homefocuss
OdpowiedzUsuńBrawo za cierpliwość. Fotel był już piękny przed metamorfozą, ale Ty przeobraziłaś go cudowne siedzisko, w którym chętnie ulokowałabym się z książką. Cudnie - jak zawsze :)Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPo prostu PIĘKNY! Też choruję na taki, lecz finansowo na razie odpada :(
OdpowiedzUsuńWitam pięknie , ja też choruję na takiego ludwiczka :) i sama muszę spróbować go odnowić , podobnie jak Ty mam problemy z cierpliwością , ale widać można , pozdrawiam , Twój wyszedł pięknie
OdpowiedzUsuńIdealnie się wpasował do salonu.
OdpowiedzUsuńCzytałam o Twoim mężu i o Tobie i jakbym widziała mnie i mojego m. hi hi
OdpowiedzUsuńLudwiś wygląda dostojnie i w bieli mu do twarzy.
Pozdrawiam gorąco :)
Joasiu, Twój mąż zareagował na fotel,podobnie jak moja starsza córka!
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie go odmalowałaś,idealnie wpasował się w Twoje wnętrze ;-)
Buziaczki ;-)
Piękny, uwielbiam "odświeżane" meble mają wtedy duszę :) Pozdrawiam serdecznie i zapraszam Ciebie i Twoich obserwatorów do odwiedzin na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńPięknie odnowiłaś ten fotel, śliczny teraz jest :-)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takiego rodzaju fotele i krzesla...ja co prawda pokusila bym sie o nieco inne obicie alei tak jest wyjatkowy:)
OdpowiedzUsuńWspaniały fotel !
OdpowiedzUsuńMam tak samo. Chcę, żeby coś było już, natychmiast. Uwielbiam proces tworzenia, przekształcania starocia z poczwarki w pięknego motyla, ale jestem bardzo niecierpliwa i często bywało tak, że psułam przez pośpiech coś co mogło wyjść pięknie. To fakt, cierpliwość popłaca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Vika