Kochani moi,
Nie wiem od czego zacząć. Tak długo nie było mnie w blogowym świecie. Zniknęłam, po prostu. Nie mam usprawiedliwienia - powiem z serca przepraszam. Nie będę rzucała pięknymi słowami, że nie miałam czasu, że kłopoty się na mnie zwaliły, czy jestem zmęczona. Po prostu miałam kryzys związany z blogowaniem. Bo czas jak się chce,to się zawsze znajdzie. Mam wyrzuty sumienia, jestem wobec siebie krytyczna, ale nie potrafiłam na siłę czegoś pisać. Nie byłoby to prawdziwe, szczere... więc wolałam na chwilę się oddalić, nabrać chęci i energii. Też macie takie chwile, w których nie macie weny, ochoty, chcecie to na chwilę odstawić na bok? Czy tylko mnie trzeba skarcić?:):):)
A co robiłam w tym czasie.... A już piszę ;)
Opowiem Wam małą historię naszego niewielkiego ogrodu, tarasu. Ma on około 45 m2. Przyznam się szczerze, że odkąd mieszkamy w tym domu, czyli od trzech lat, praktycznie nie korzystaliśmy z niego. Tak, wstyd się przyznać, stał zarośnięty, niezadbany, z jakimiś krzaczorami, starym stołem pod altanką, nieogrodzony. Inni kupują działki, aby mieć kawałek zieleni, a my mieliśmy pod nosem.... i nic.
Patrzyłam sobie tylko czasem z balkonu na to zaniedbane miejsce.
No ale na szczęście przyszedł dzień, w którym nawróciliśmy się pod tym względem:), gdy narodził się nasz synek. Dostaliśmy energii i w pełni się zmobilizowaliśmy. Postanowiliśmy, że trzeba to troszkę ogarnąć tanim kosztem. Powycinaliśmy niepotrzebne krzaki, mąż zrobił płotek, aby było bezpiecznie dla Czarka, jednym słowem postanowiliśmy odkurzyć nasz ogródek:)
Stwierdziłam, że dobrze by było, aby znalazł się w ogrodzie kąt dla Czarka, ale i nasza Oaza spokoju ;) Myślałam bardzo długo, w jakim stylu, w jaki sposób zrobić ten kawałek placu dla nas. Szukałam, przeglądałam....oj nie szło mi zupełnie;) Ale któregoś dnia, olśnienie i jest :) Będzie styl marynistyczny. No ale cóż kolejne przeglądanie stron, sklepów i kolejne zderzenie z rzeczywistością.... wszystkie dodatki były kosztowne, a jednak aby stworzyć klimat trzeba ich troszkę skompletować. I znów dałam sobie spokój. Poddałam się. Ale kilka dni potem, będąc na spacerze wstąpiłam z małym do SH i dojrzałam coś co mogłoby posłużyć mi do dekoracji. I wtedy dostałam wiatr w żagle. Kilka razy odwiedziałam pobliskie sklepy z artykułami używanymi. Straciłam mnóstwo czasu, ale po prostu warto było. 3/4 rzeczy, kótre pokaże są kupione za przysłowiowe kilka złotych. :)
Jeszcze nie wszystko zrobiłam. Czekają na mnie dwa wiosła drewniane do przemalowania, które zdobyłam za 3 zł ;) Napisy, które planuje zrobić na deseczkach. Póki co pokaże Wam co już mam, bo nie chcę abyście czekali kolejny miesiąc;)
Znalazłam nikomu niepotrzebną starą zieloną skrzynię wiklinową i przemalowałam ;)
Można teraz na niej usiąść, a także schować poduchy czy inne rzeczy z ogrodu :)
Przy okazji wypatrzyłam też hamak za 4 zł ;)
Latarnia jest pamiątką zeszłorocznych wakacji w Hiszpanii, a dekorację ze świecą piachem i muszelkami, po prostu zrobiłam ;) Nigdy nie porywam się na takie manualne prace, ale to oczywiście nie wymagało jakiś zdolności plastycznych:)
Bieżnik udało mi się wyłowić za kilka złotych na lupach. Chociaż Pani twierdziła, że to materiał z zepsutego leżaka ,u mnie będzie bieżnikiem:)
Poduchy udało mi się tanio zakupić na allegro. 14 zł za sztukę. Jakby ktoś potrzebował namiar służę pomocą;)
Na stół wypatrzyłam cudny wazon....
Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. I mam nadzieję, że niedługo do mnie dotrze;) I będę mogła Wam go zaprezentować;)
Znalazłam go tutaj
Muszę przyznać, że znalazłam na tej stronie mnóstwo inspiracji do tego posta;)
Polecam szczególnie.
Przejrzyjcie sobie koniecznie.
Latarenki zdobyłam ;) Dwie w sh, a jedną od sąsiadki ;) Wcześniej miały nieciekawy wygląd.
Używając najzwyklejszego sprayu przemalowałam je.
Koło udało mi się wylicytować w rozsądnej cenie na allegro.
Półeczka, którą wypatrzyłam kosztowała 5 zł. Praktyczna dekoracja. Podczas grillowania mogą stać na niej dodatkowe sztućce, talerze, kawa, herbata, chusteczki itp;) Wszystko pod ręką. Super serwetki w paski zrobione ze starej bluzki, wycięte kawałki materiału i obszyte ;)
I dzbanek i nieziemską puszkę z małym marynarzykiem i lampionik, wszystko wynalezione "na lumpach":)
Wielka latarnia stała do tej pory w salonie. Czas na odmianę ;)
Kolejna pamiątka z wakacji, przynajmniej została wykorzystana;) I nie zbiera kurzu w domu;)
Pokochaliśmy to miejsce wszyscy troje;) Spędzamy tu na prawdę sporo czasu. Jak mogliśmy tego nie doceniać przez tyle czasu....;)
Z daleka widać także mały placyk zabaw zorganizowany dla naszej
pociechy;) Także znalazło się i coś dla nas i dla naszego szczęścia;)
Ojej to na dziś tyle... będę jeszcze pisać o swoim ogrodzie i jeszcze go dopełniać. Mam nadzieję, że kogoś zainspirowałam, może zmotywowałam;)? Byłabym szczęśliwa;)
Także lato 2014 witamy w marynarskim stylu ;)
***
Na koniec chciałabym jeszcze raz przeprosić za moją nieobecność także na Waszych blogach. Chciałam podkreślić, że moja miłość do ' Uwielbiam czarować..." nie wygasła, jedynie na chwilę się zagubiła;)
Ale już wracam do Was i bardzo się cieszę, bo mnie mobilizujecie i wyrywacie z marazmu;)
ŚCISKAM
JOASIA